Było, nie ma
Po raz pierwszy o tym pomyślałem, gdy będąc w Polsce i u siebie, w mieście rodzinnym, zobaczyłem w zasadzie już rozebrany budynek wieżowca, jednego z trzech, który był częścią zakładu produkcyjnego. Wraz z tymi pozostałymi budynkami biurowo-produkcyjnymi i halami wokół, tworzył kompleks produkcyjny elementów elektroniki dla górnictwa, rozbudowany tak za moich czasów właśnie. Był to jeden z wiodących w tej branży zakładów. Pracowała też tam w tym biurowcu moja mama przez wiele lat. I był tam również basen kąpielowy.
To nie tam nauczyłem się pływać. Ale często odwiedzałem ten basen właśnie. Nie było wtedy w mieście basenów krytych, publicznych. W zasadzie był tylko basen szkolny w jednym z techników (tam nauczyłem się pływać, tak już w pełni) i właśnie ten basen w tym zakładzie. Dopiero potem, po latach dopiero, powstał basen miejski z prawdziwego zdarzenia. Nawet w jednej ze szkół podstawowych, też. Dzisiaj to pewno pozamykane jest.
To jest okropne jednak. Akurat teraz, tzn w zeszłym roku, przymierzalem się do pójścia na basen tutaj u mnie, jest oddalony od mojego domu niecałą milę, gdy świat został zamknięty. I ten basen, również.
A przecież nie tylko te baseny zostały pozamykane. Wszystko bez wyjątku. Nawet kościoły. Że co, że są otwarte przecież? Tak, są, w Polsce nawet bardziej. Ale nie widać, że to tylko kaprys rządzących już jest, czy będą otwarte, czy też nie? I właśnie teraz, jak słyszę, trzecia fala nadeszła, akurat w okresie Wielkiej Nocy. I kościoły mogą albo i nie, zostać zamknięte, czy znacznie ograniczona ilość wiernych w nich.
Zacznijmy doceniać, co mamy. Ja tak mam. Cieszę się jak dziecko, gdy mogę wejść do kościoła tutaj, coś tam nabazgrać na kartce wejścia i napisać nr telefonu z “sufitu”, założyć ten element dekoracyjny, w postaci maseczki na twarz ale jestem. Jestem obecny w kościele. Przez kilka miesięcy tego nie mogłem robić. Trudno o tym zapomnieć. A jak zdarzyło się raz, to może się to powtarzać. I tak się właśnie dzieje. Nie znamy już dnia, ani godziny, co się stanie. Nie tylko z naszymi kościołami. Właśnie zamykany jest kraj ponownie,
I nie ma już takiej możliwości, aby nie zacząć wchodzić do siebie. To nam pozostanie. Tego nikt nam nie zamknie i nie zburzy.
Jestem pod wrażeniem stałym filmu, jaki obejrzałem już jakiś czas temu. Tak, znowu ten Islam, powie ktoś. Ale też, sam aż jestem zaskoczony, jak potrafię już bez tych dawniejszych emocji o nim opowiadać. Jak bardzo moje osadzenie w Kościele Chrystusowym, Katolickim i moje Chrześcijaństwo jest mocne, że tak potrafię patrzeć na inne herezje i religie. Tym one są przecież. To trzeba zrozumieć. Potem już tak właśnie jest, jak u mnie.
To film o Persji był. O Iranie dzisiejszym. Jego historii ale z punktu widzenia jego sztuki, Art of Persia. Oczywiście nie sposób było nie mówić w nim o historii, historii politycznej. I ona tam właśnie w tym filmie była również. Od czasów zamieszłych i Cyrusa, poprzez najazdy i podboje różnych “nawiedzonych”, jak Aleksander Wielki, czy Muzułmanie, a potem Mongołowie i jeszcze raz Muzułmanie, innego, szyickiego odłamu Islamu. Ale język perski przetrwał. Przetrwała tradycja. Przetrwało słowo. Do dzisiaj, prawie jak święci, traktowani są ich poeci. Na nich ta kultura się opiera. i na tradycji słownych opowieści. Dopiero rozumieć to, można zrozumieć, dlaczego dzisiejszy Iran jest tak atakowany. I dlaczego ostatni szach iranu, starający się zrobić nowym Cyrusem, został wypędzony z kraju. On chciał być nowoczesnym Cyrusem. Perski lud na to nie pozwolił. Na razie jeszcze trzyma się dzielnie w swojej kulturze i samodzielności. Ale codziennie przecież mamy prawie informacje, jak bardzo ten Iran jest "be". My też. I Węgrzy i ostatnio również Słowenia.
W tym filmie co kilkanascie minut bylo opowiedziane i pokazane, jak kolejni najeźdźcy podbijali, mordowali ale potem przejmowali kulturę perską, jako swoją. Te wielkie budowle i pałace, powstawały, by potem mieszać się z piaskami pustyni. I były religie. I zmieniały się.
Gdy człowiek ma tych lat już więcej, widzi to samo już "na żywca" właśnie. I ja tego doświadczam, widząc resztki tych budynków w których pracowała moja mama, a ja pływałem w basenie tam. Jak to wszystko jest kruche, co materialne.
Ale my jesteśmy wieczni. Czyż nie? Wierzysz w to, czy nie?
tagi: dzien jak co dzien
![]() |
cbrengland |
18 marca 2021 06:56 |
Komentarze:
![]() |
Janko @cbrengland |
19 marca 2021 07:39 |
Oj tak Jestesmy wieczni.
A basenik w ZEG - u był super.
W Tychach mamy już nowe cacka.
https://www.wodnypark.tychy.pl
![]() |
ThePazzo @cbrengland |
19 marca 2021 07:56 |
Nie jesteśmy wieczni - żyjemy krótko i właśnie dlatego można nam wciskać każdy kit.
Żyjemy za krótko żeby mieć czas cokolwiek zrozumieć a do tego jeszcze nie mamy dostepu do rzetelnych informacji.
A podobno ta zabawa trwa tyle tysięcy lat, że nie wiadomo ile...
A w tym czasie na naszej planecie: religii, "Panów Bogów", Świątyń, doktryn, herezji, odłamów etc było tyle - że Daj Boze mi tyle grosików...
Dla Ciebie to proste świat zaczyna się 2000 lat temu i to co przeciw Jezusowi to herezja.
Zazdroszcze Ci tego.
![]() |
cbrengland @ThePazzo 19 marca 2021 07:56 |
19 marca 2021 12:05 |
Nie, nie 2000 lat temu. Świat, człowiek, to kreacja Boga Stwórcy. To podstawa wszystkiego. Dalsze lekcje już są prostsze
Spróbuj, to naprawdę nie jest trudne. A jaką daje moc ☺
![]() |
cbrengland @Janko 19 marca 2021 07:39 |
19 marca 2021 12:13 |
Witaj Tyski Rodaku ☺ Jaki ten świat jednak jest mały.
Tak, właśnie, to jest to. Nie napisałem celowo w szczegółach, bo nie to jest najważniejsze w tym, o czym pisałem. Ale ogólnie w Tychach nie czułem się nigdy dobrze jednak. Odżyłem dopiero w Krakowie, będąc tam 20 lat i powracając do Tych, jednak.
Ale ja zawsze bylem w świecie, po prostu raczej, niż w miejscu, gdzie mieszkałem. Teraz dopiero tak mam, wash and go, jedno z drugim.