-

cbrengland

Szybkość bezpieczna

Nudno się robi, nie powiem. Izrael, zastrzyki, jakaś polityka bez sensu …

Ze mną jest tak, że ja nigdy nudzić się nie będę. Nie ma szans. Tak już mam. Nie rozumiem tych, z którymi czasem się spotykam, nawet w pracy i gadają, ale nudno, ale nudna praca. Nie wiem.

Może to z uwagi na mój przerost wyobraźni. Jedni mają jej może nieco mniej, a inni, jak ja, ponad miarę. I wychodzi równowaga :-). Ci z tą wyobraźnią “napędzają" tych drugich. I tak to się kręci. Chcę oczywiście podkreślić, że to żadna wina tych pierwszych, że tak mają. Każdy się rodzi, z tym co ma. Ale uważam, że każdy swój rozum ma też. I nawet, jak nie starcza tej siły twórczej, by poradzić sobie ze swoją nudą (co oczywiście jest totalną bzdurą, nie ma przecież czegoś takiego, jak, się nudzić), to właśnie mając ten swój mózg, można pomyśleć i wybrać z tego świata w którym się żyje to, co mu odpowiada. Co go “kręci”. Co może być jego pasją. Nieważne doprawdy w jakiej dziedzinie. Oczywiście byle takiej, by nie przeszkadzać innym, czy też robić im wbrew. Jak ktoś lubi siedzieć w pierdlu, ok, niech ryzykuje. Ale niech nie siedzi i niech się nie nudzi. Po co?

Sobiesław Zasada się nie nudził przez całe swoje życie. I dalej się nie nudzi. A ma już więcej niż 90 lat. To zdumiewające ale ostatnio naprawdę o nim pomyślałem. I wiedząc, że przecież był ode mnie starszy i to “kawałek”, pomyślałem, co się z nim dzieje, jeżeli w ogóle jeszcze jest wśród nas. Tak wielu z mojego pokolenia, czasem jednak za wcześnie, odchodzi. A tu masz. Wywiad z panem Sobiesławem. I to jaki. I jak wspaniale pokazuje “tę nudę” nierzadko tym “młodym starym”, mającym nierzadko tylko tych kilkanaście lat ale nudzącym się z tą petą w gębie, flaszką w dłoni, błąkającym się od pubu do pubu. Teraz to tak samo jest i w Polsce. Na tej wyspie, od zawsze. A potem leczenie kaca. I od nowa “zawodzenie” nad swym losem, że go tak pokarał. Co za durnie.

Niech będzie i sport. Ostatnio ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu, jak bardzo na SN okazał się być “be”. Nie, nie jest. Sobiesław Zasada pokazuje, czym jest życie. Czym jest życie z pasją. A jak napisałem powyżej, to może być cokolwiek. I niech to będzie na przykład pasja chodzenia po górach i jakże częsta przecież. I niech będzie nawet pasją, kibicowanie ulubionej drużynie sportowej. I niech to będzie nawet reprezentacja Polski.

Ale jakże jest sport motywujący do omijania tej kanapy siedząc przed tv. Ja mam ruch naturalny, jak powiada pan Sobiesław w tym wywiadzie, instynktowny, że usiedzieć nie potrafię długo w jednym miejscu. Też dlatego tak po tym świecie mnie gnało. I gna dalej, dzięki Bogu. I niech tak zostanie, jak najdłużej. Sobiesław Zasada udowadnia, że się da. Trzeba tylko chcieć. Tak, jest to trudne czasem, by zacząć. Bliżej jest do tej flaszki i do tej kanapy. Ok, każdy ma wolną wolę i może wybrać. Tylko niech potem nie narzeka, jak będzie miał nawet problem z tej kanapy wstać. Tym to się właśnie kończy. A wcale nie musi.

Idę więc właśnie na codzienny mój spacer. A w parku mam kompleks urządzeń, taki trochę jak w tych gym-centrach. I można sobie poćwiczyć te plecy właśnie też. O tym wspomina nasz wybitny mistrz kierownicy. Że plecy i ich sprawność obok braku otyłości, to klucz do sukcesu bycia sprawnym fizycznie. A jak fizycznie, to i umysłowo, również. Brawo panie Sobiesławie.

A przypomniałem sobie Rajd Argentyny, który “wieki temu” Sobiesław Zasada nie wiem, czy aby nawet nie wygrał. I nie pamiętam, czy było to Porsche, czy już Mercedes, którym potem w rajdach jeździł. I zdaje się to był automatic. Opowiadał potem, jak inna to była jednak jazda takim autem. Sobiesław Zasada jechał w Rajdzie Monte Carlo na Mini. A potem nawet Fiatem 125p.

I jest z Krakowa. I jego willa w centrum miasta. “Schowana” ale każdy wiedział, gdzie ona. Ok, był ten PRL, a on realizował swoje marzenia. Nie wiem, może miał jakiegoś "wujka" w tej Milicji Obywatelskiej i dlatego tak mógł. Ale Krzysztof Penderecki, zupełnie inna branża, też realizował swoje marzenia. I też jego willa na Woli Justowskiej w Krakowie była tym marzeniem wielu.

Nie wiem, może były to pewno też jakieś moje motywacje, by jednak nie dać się i realizować swoje marzenia. A zawsze mnie ciągnęło w świat, do ludzi. I okazuje się, że w jakimś stopniu jestem zrealizowany jednak. Jestem w tym świecie. A nawet teraz, muszę niejako :-)

-

Sobiesław Zasada: Życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce

https://tygodnik.interia.pl/news-sobieslaw-zasada-zycie-zaczyna-sie-po-dziewiecdziesiatce,nId,5304837

 

Fizycznie jestem zawsze przygotowany. Wszystko to trzeba jeszcze połączyć z odwagą i techniką. Ja się nie boję - mówi w Rozmowie #BezUników Piotra Witwickiego Sobiesław Zasada, kierowca rajdowy. 91-latek zapowiada swój start w Rajdzie Safari, gdzie wystartuje z... własnym wnukiem. Zdradza też, jak trenuje i wyjaśnia, kiedy 200 km/h to bezpieczna prędkość.

Piotr Witwicki: Co najbardziej pana wkurza, jak pan jeździ autem po mieście?

Sobiesław Zasada: - Jedno, to duży ruch, a drugie, to sprawa wyszkolenia kierowców. Większość z nich jeździ dobrze, a ci którzy słabo, tamują ruch i to jest niebezpieczne. Dochodzi do nerwowych sytuacji. Dlatego tak ważne jest to, by być uprzejmym na drodze.

Zdarzyło się, że jakiś kierowca pokazał środkowy palec Sobiesławowi Zasadzie, bo uznał, że ten nie umie jeździć?

- Zdarzały się takie sytuacje. Niektórzy kierowcy są przemądrzali. Ostatnio ktoś mnie nawet obtarł. Jechałem zgodnie z przepisami, ale on i tak uważał, że to moja wina.

Jest sporo nerwów, ale tak było chyba zawsze?

- Nie było takiego natężenia ruchu. Jak kiedyś wjeżdżałem nocą do Krakowa, to przy chodnikach nie stał żaden samochód. Pustka.

I też mniej było ich po drodze.

- Pewnego dnia 1969 roku musiałem pilnie dojechać z Krakowa do Warszawy. Tak się spieszyłem, że udało mi się to zrobić w godzinę i 32 minuty, a nie było jeszcze drogi ekspresowej. Jechałem firmowym porsche i przeciętna prędkość wyszła mi 180 km/h. Po drodze nie spotkałem więcej niż 10 samochodów. Jedyne, na co trzeba było uważać, to furmanki i konie. W latach 60. było w Polsce trzysta tysięcy aut, a teraz jest ich 25 milionów. Samochody były przedmiotem ogromnego pożądania.

A pan sobie jeździł porsche.

- Czasem sobie myślę, że to wszystko mi się śniło i to nieprawda.

Widziałem zdjęcia i mam podejrzenie, że to jednak może być prawda.

- Byłem kierowcą fabrycznym porsche i przez moje ręce przeszło 40 tych samochodów, bo na rajdy jeździło się nowymi. W Krakowie ludzie przychodzili pod dom oglądać moje auto.

Sobiesław Zasada na Rajdzie Safari 1997 r. /Sobiesław Zasada

Jak pan to właściwie robi? Ma pan ponad 90 lat i szykuje się pan do rajdu Safari. To jest jakaś dieta, ćwiczenia, czy może oszukał pan system?

- Akurat staram się nie jeść za dużo i mieć odpowiednią wagę. W wieku 20 lat miałem kołnierzyk 42. Jak odpuściłem sport w latach 90., to doszedłem do 44, ale teraz mam znów 42. Ważę też tyle, co wtedy, gdy trenowałem lekkoatletykę.

Skąd pan bierze determinację?

- Po prostu uważam, że pierwsza choroba, z której biorą się wszystkie inne, to otyłość. Najważniejsza w walce z nią jest psychika. Uważam, że życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce. Jak kończyłem 80, to uważałem, że życie zaczyna się po osiemdziesiątce. Mam takie nastawienie, że nie odpuszczam.

Przyjmuję do wiadomości, że życie zaczyna się po dziewięćdziesiątce, ale zastanawia mnie, jak do niej dotrzeć. Nie mam nawet 40, a wie pan, jak plecy mnie bolą?

- Trzeba trzymać wagę i mieć jak najwięcej ruchu. Innej filozofii tu nie będzie. Od dziecka uprawiałem sport. Przez wypadek, po którym o mało nie amputowano mi nogi, musiałem zrezygnować z lekkoatletyki. W rajdach kondycja fizyczna była bardzo ważna. Też miałem problemy z kręgosłupem. Dla kierowcy rajdowego, którego ciało doświadcza ciągłych wstrząsów, to typowa sprawa. Cztery lata temu okazało się, że mam sporo zwyrodnień. Wielu lekarzy wysyłało mnie na operację, a ja byłem już w sytuacji, że miałem problemy z chodzeniem. Wtedy zacząłem ćwiczyć. Wziąłem się za mięśnie brzucha i grzbietu. Po czterech miesiącach przestałem pamiętać o tym, że mnie kręgosłup boli. Dziś zawsze ćwiczę i chodzę po sześć kilometrów dziennie.

Te ćwiczenia na kręgosłup są bardzo pomocne, ale też bardzo nudne.

- Dlatego robię je z obciążeniami. Szczególnie mięśnie grzbietu są ważne.

Czuje pan stres przed tym rajdem?

- Nie.

Ma pan 91 lat, startuje pan w Rajdzie Safari i nie czuje pan stresu. Nie jestem pewien, czy się dobrze zrozumieliśmy.

- Najważniejsze są odruchy warunkowe: zrobię, zanim pomyślę, że mam zrobić.

Jest taka książka "Siła nawyku" Charlesa Duhigga, której autor twierdzi, że championi robią zwyczajne rzeczy tylko znacznie szybciej niż inni.

- Instynkt. Odruchy bezwarunkowe. Coś, jak obrona przed czymś, co leci w pana stronę.

Naprawdę nie chcę panu za często wypominać wieku, ale taki rajd, to ogromne wyzwanie fizyczne.

- Fizycznie jestem zawsze przygotowany. Wszystko to trzeba jeszcze połączyć z odwagą i techniką. Ja się nie boję.

Będzie pan startował z wnukiem.

- Mój wnuk jedzie o klasę wyższym samochodem.

Ja i tak będę kibicować panu.

- Obydwu wnuków uczyłem jeździć samochodami i jeździli już w wieku 12 lat. Oczywiście na terenie zamkniętym. Właśnie Daniel, który będzie brać udział w wyścigu, już w wieku trzech lat umiał rozpoznawać marki samochodów. Potrafił to zrobić nawet po nakładkach na kołach. Dziś świetnie jeździ. Jak po raz pierwszy jechałem z nim sportowo, to byłem zachwycony. Mój młodszy wnuk, Artur, z sukcesami startuje w 24-godzinnych wyścigach KTM GTX i też jest świetnym kierowcą.

Sobiesław Zasada na Rajdzie Safari, 1997 r.

Czy pan Daniel ma szansę się przebić?

- Strasznie dziś trudno osiągnąć coś w tym sporcie. Jak ja jeździłem, to do auta można było dołożyć jakieś 20 proc. jego wartości. Dziś ja jadę autem o wartości 150 tys. dolarów, a mój wnuk powyżej 400 tys. dolarów przy WRC1 to jest grubo powyżej miliona. To są potworne ceny, bo ten samochód jest tylko z wyglądu zwykłym autem.

Niezła bariera wejścia.

- Również do samego auta. Mam specjalne treningi, żeby dobrze do niego wejść. To wszystko jest związane z bezpieczeństwem. W czasie, gdy ja startowałem, zginęło około 40 moich konkurentów. Dziś to się zdarza bardzo rzadko. Te auta to opancerzone klatki. W Formule 1 też takie rzeczy się już nie zdarzają.

To się zaczęło gwałtownie zmieniać po wypadku Ayrtona Senny.

- Świetnego zresztą kierowcy. Robert Kubica wjechał z prędkością 150 km/h w ścianę. Jak to zobaczyłem, to myślałem, że to koniec. Te samochody są bardzo drogie, ale też bardzo bezpieczne. Auto wypada z trasy, roluje kilka razy, a kierowca z niego wysiada.

Bezpieczeństwo jest najważniejsze.

- Uważam, że powinniśmy jeździć takimi samochodami, jakie są normalnie w ruchu. Trzeba jechać ostrożnie i koniec.

Tak jak kiedyś...

- Całe życie byłem na upośledzonej pozycji w stosunku do moich konkurentów. Moimi rywalami byli kierowcy fabryczni z całego świata. Miałem problemy wizowe, paszportowe i nieustannie zmieniano mi pilotów, z którymi trzeba się zgrać. Wielokrotnie trafiałem na rajd bez żadnego treningu. Wszystko się udało.

A jak wyglądają dziś pana treningi?

- Jak dawniej. Jako lekkoatleta ćwiczyłem trzy razy w tygodniu i staram się tego trzymać. Dziś sportowcy nie robią nic innego tylko: ćwiczą i odpoczywają. Teraz wszystko się sprofesjonalizowało.

Sobiesław Zasada, 1950 r.

Bo pojawiły się ogromne pieniądze.

- Kiedyś to były zwykłe płace, a czasem to nawet nic. Ścigałem się dlatego, że to była moja pasja. Człowiek był szczęśliwy, że jest kierowcą i dostaje samochód. Jako pierwszy wprowadziłem na samochodzie, na przedniej szybie, napis "Poland". Początkowo w Porsche było to bardzo źle odbierane, ale z biegiem czasu się przyjęło i inni kierowcy też naklejali nazwy swoich krajów.

Wracając na nasze podwórko i nasze drogowe problemy...

- Kierowca powinien prowadzić zawsze auto tak, jakby nie miał pierwszeństwa. Zawsze może ktoś wyjechać. Ja jestem na drodze osobą prywatną i nigdy nie mam pierwszeństwa przejazdu. Nawet, jak jedzie karetka pogotowia, to też musi uważać.

Co pan sądzi o ostatnich zmianach, które więcej praw dają pieszym?

- Kierunek jest dobry, tylko trzeba przypominać pieszym, żeby uważali. Oni są naprawdę słabi w stosunku do zbliżających się samochodów, ważących nawet dwie tony. Samochód jest gorszy niż broń palna, broni palnej używa się w określonym celu, a zderzenie z pieszym, to wypadek. Nie jest dobre utwierdzanie pieszych, że mają pierwszeństwo, gdy się zbliżają do przejścia. Zawsze trzeba stosować zasadę ograniczonego zaufania, pamiętając o przysłowiu: "Tu spoczywają ci, którzy mieli pierwszeństwo przejazdu". Jak wchodzę na pasy, to muszę być pewien, że nikt mnie nie przejedzie. Giną ci, którzy z telefonem przy uchu wchodzą na przejście, bo mają pierwszeństwo. Nadmierna szybkość zawsze jest niebezpieczna.

To pan napisał legendarną książkę "Szybkość bezpieczna".

- Szybkość bezpieczna zależy od warunków pogodowych, temperatury i w zasadzie wszystkiego. Raz ta bezpieczna szybkość może być 200 km/h, a innym razem 30.

200 km/h może być bezpieczną szybkością?

- Naturalnie. Na niektórych odcinkach autostrad w Niemczech można jechać, ile się chce.

Sobiesław Zasada w rozmowie z Piotrem Witwickim /Fot. Jan Zdżarski

W nowych przepisach są też ograniczenia dla jazdy na zderzak.

- Kuzynka miała trzy takie zderzenia i zawsze winni byli ci, którzy na nią najechali. Tak według przepisów. Tylko ja uważam, że nie można robić tak, jak ona. Ona hamowała gwałtownie, a powinna płynnie zwolnić, są duże szanse, że ten pojazd za nim, nie zdąży zareagować. 

Zwłaszcza że są duże szanse, że jadący z tyłu patrzy akurat w telefon. To jest zmora naszych czasów.

- Nigdy tego nie robię. Nawet nie telefonuję. Człowiek nigdy nie wie, co się stanie na drodze.

Na koniec chciałbym panu życzyć "szerokiej drogi", zwłaszcza że to pan wymyślił ten zwrot.

- Kiedyś mówiło się z niemieckiego "połam kark i nogi" albo "gumowych drzew". Nawet w tych czasach, gdy było mało aut, to i tak wiele z nich kończyło na drzewach. Pamiętam, że wracałem z Rajdu Wisły i w Telewizji Katowice rzuciłem takie hasło, bo szeroka droga kojarzyła mi się z bezpieczeństwem. 

To się przyjęło.

- Nawet studentom, którzy idą na egzamin, życzy się szerokiej drogi. Chodzi o coś więcej niż prowadzenie auta.

Źródło: https://tygodnik.interia.pl/news-sobieslaw-zasada-zycie-zaczyna-sie-po-dziewiecdziesiatce,nId,5304837

_____



tagi: samo zycie 

cbrengland
20 czerwca 2021 10:20
11     1187    4 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

ThePazzo @cbrengland
20 czerwca 2021 11:29

Nudne czasy, nic się nie dzieje - nie ma w sumie nawet o czym pogadać.

Waldemar Antoni Marszałek (ur. 13 kwietnia 1942 w Warszawie) – polski zawodnik sportów motorowodnych, samorządowiec, w latach 1998–2018 radny m. st. Warszawy.

Stary dobry SLDowiec :P człowiek czynu :D

Sześciokrotny mistrz świata, czterokrotny mistrz Europy w zawodach motorowodnych. Jeden z najbardziej utytułowanych motorowodniaków na świecie.

Sobiesław Zasada 3 złote medale Europy i został członkiem honorowego komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego - no proszę... 

Laureat nagrody Kisiela.

Wspaniałe autorytety.

To ja już wolę iśc na piwo :D

zaloguj się by móc komentować

McGregor @cbrengland
20 czerwca 2021 12:40

Dodałbym do jego (Zasady) sukcesów te z dziedziny biznesu i wkładu w polską gospodarkę - likwidacja całej branży produkcji polskich pojazdów ciężarowych - Jelcz i Star. W przypadku Autosanu, w ostatniej chwili przed likwidacją, przejął tę fabrykę PGZ czyli państwo i na razie jakoś istnieje. Trzeba mieć właściwe znajomości żeby realizować swoje pasje i móc pouczać ludzi jak żyć. Towarzysz Cimoszewicz po skoku na Europarlamentarny stołek też jest znanym autorytetem (głównie w TVN).

zaloguj się by móc komentować

Andrzej-z-Gdanska @cbrengland
20 czerwca 2021 14:20

Dziękuję, że przypomniał Pan ulubioną a zapomnianą postać. "Kibicowałem" Sobiesławowi Zasadzie!

Co do K. Pendereckiego znalazłem kilka informacji w sieci i są poniżej.

W 2012 dziennik „The Guardian” nazwał go „najprawdopodobniej największym żyjącym polskim kompozytorem”.
Założył międzynarodową akademię muzyczną Europejskie Centrum Muzyki w Lusławicach, gdzie mieszkał od 1976. Otwarcie akademii odbyło się 21 maja 2013.
Był jednym z pierwszych kompozytorów wykorzystujących w grze technikę wydobywania dźwięku nietradycyjnymi sposobami z tradycyjnych instrumentów, która otrzymała miano sonoryzmu. 
 W Polsce zainteresowanie budziły w latach 80. utwory nawiązujące do wydarzeń politycznych, np. Polskie Requiem, jeden z utworów zaliczanych do tzw. socrealizmu liturgicznego.

W oryginalny sposób konstruował swoje wieloczęściowe utwory. Najpierw powstawała jedna lub kilka części, następnie dopisywane były do nich następne. Tym sposobem utwór był wielokrotnie prezentowany w wersji premierowej.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzysztof_Penderecki

Lusławickie arboretum
W XVI-XVII w. mieszkali tu bracia polscy, a w dwudziestoleciu międzywojennym z Lusławicami związał się wybitny malarz Jacek Malczewski. Od 1975 roku w dzieje tej miejscowości na trwale wpisał się Krzysztof Penderecki, komponując nadzwyczajne, botaniczne dzieło - rozległy park. Tworzenie arboretum trwało ponad 40 lat. To najdłużej powstająca kompozycja Artysty. Dzieło życia, symboliczna dziewiąta symfonia. W otoczeniu ukochanych przez Kompozytora drzew znajduje się odrestaurowany, XVIII-wieczny dwór wraz z zabytkowym lamusem oraz symboliczny grób Fausta Socyna. W Lusławicach zmaterializowało się jedno z największych marzeń Twórcy – Europejskie Centrum Muzyki. Instytucja ta wraz z niezwykłym arboretum są swoistym domknięciem cyklu ośmiu symfonii w katalogu dzieł Kompozytora. To dzieło wciąż trwa.

https://penderecki-center.pl/arboretum

Rozmawiałem kiedyś z nauczycielem muzyki ze szkoły średniej, żeby wywiedzieć się o muzyce K. Pendereckiego. Raczej nie chwalił jej. Może jest zbyt "nowoczesna".

 

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @cbrengland
20 czerwca 2021 18:17

Ok, to idziemy na piwo ☺ Piękny wieczór, przynajmniej u mnie

______

zaloguj się by móc komentować

ThePazzo @cbrengland 20 czerwca 2021 18:17
20 czerwca 2021 20:12

U mnie też  - uciekam już z netu - pozdrawiam Krzysztofie :)

zaloguj się by móc komentować

ewa-rembikowska @cbrengland
20 czerwca 2021 20:37

No nie wygląda na dziewięćdziesięciolatka...

zaloguj się by móc komentować

chlor @ewa-rembikowska 20 czerwca 2021 20:37
20 czerwca 2021 20:45

Większość 90 latków w ogóle nie wygląda.

 

zaloguj się by móc komentować

takitam @Andrzej-z-Gdanska 20 czerwca 2021 14:20
20 czerwca 2021 21:02

A propos "socrealizmu liturgicznego", to wymyślił ten "termin", a raczej łatkę, Stefan Kisielewski. Też kompozytor, ale mniejszego kalibru, za to bardzo znany felietonista. Chodziło mu o monumentalną muzykę religijną, którą pod koniec lat 70. XX wieku zaczęli parać sie kompozytorzy tacy właśnie jak Penderecki, Górecki i Kilar. Kisielewskiemu skojarzyło się to z socrealistycznymi kantatami okresu stalinizmu. Nie wiem, czy konsekwentnie Jan Paweł II kojarzył mu się ze Stalinem (pewnie by zaprzeczył), ale był to jakiś bardzo wczesny wyraz zniecierpliwienia nieoczekiwaną erupcją  religijności na fali uwielbienia dla papieża-rodaka. Potem inni zniecierpliwieni krytycy wymyślili jeszcze "muzykę moralnego szantażu" (Szwarcman) i "sacro polo" (Chłopecki).

Jeśli chodzi o polską muzykę, to w tzw. wielkim świecie ledwie raczą interesować się niektórymi kompozytorami, w tym Pendereckim, a nie naszymi krytykami, więc reputacja Maestra jako"prawdopodobnie największego polskiego kompozytora" swoich czasów jakoś przetrwała. Polskiego Requiem pewnie nawet nie kojarzą z papieżem i dlatego ich ten utwór nie irytuje. ;)

Nie oceniam. Informuję o kontekście.

zaloguj się by móc komentować

DobreWino @takitam 20 czerwca 2021 21:02
21 czerwca 2021 09:25

 No,nie wiem ,z mojego punktu widzenia,czy to moze byc uznane za sukces,ale sadzac z ponizszego materialu to Penderecki byl,jest dobrze osadzony w obszarze muzyki do horrorow, nawet ustanowil tu pewne standardy ,wrecz je zabetonowal, i na ktorych wzoruja sie, i aspiruja muzycy i rezyserzy.

    Ja organicznie nie znosze horrorow,bo fatalnie wplywaja na psychike i w ogole mozg,wiec nie potrafie sie zachwycic tymi standardami..Ale ,nie wszyscy poswiecaja kawalek swojego zycia, zeby zajac sie muzyka,ktora zapedza ludzi w ciemny kat,skad boja sie potem wyjsc...albo zasnac.

https://the-artifice.com/penderecki-sound-horror/

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @DobreWino 21 czerwca 2021 09:25
21 czerwca 2021 09:36

Tak tylko się lekko wtrącę, by przypomnieć, o czym ten mój tekst powyżej jest. A jak się go nie rozumie, lepiej się zamknąć.

_____

zaloguj się by móc komentować


zaloguj się by móc komentować