Tak już będzie, a nawet jeszcze bardziej
Tak się złożyło, że teraz mieszkam w “centrum cyklonu”, czyli prawie że w terminalu promowym portu Dover. Jak popatrzymy na ten obrazek u góry, to po lewej stronie zdjęcia, dokładnie, górny lewy jego róg, jest widoczna na wzgórzu twierdza Dover. To zamek jeszcze z czasów Anglo-Saxonów. Potem oczywiście przejęty przez Normanów, jak wszystko tutaj na tej wyspie. Dla mnie najbardzeij ekscytującymi miejscami tam są kościół z czasów anglo-saxońskich i początków chrześcijaństwa na tej wyspie oraz latarnia morska z czasów rzymskich. I pod tą twierdzą właśnie mieszkam, w starym gmaszysku, jeszcze z czasów królowej Wiktorii. Nawet ulica nosi jej nazwę. Nota bene, dopiero niedawno zajrzałem gdzie trzeba i okazało się, że to budynek mieszkalny dla oficerów garnizonu Dover z tamtych czasów. Nieźle. Pokazywałem kiedyś jakie to mieszkania w nim są, jakie komnaty, po prostu.
Takie miejsce ma swoje dobre ale i złe strony. Na tę nadmorską promenadę na zdjęciu w porcie Dover mam jakieś 5 min. A jest promenada ale też i kawałek plaży normalnie. Bywa w czasie sztormów, że nawet, pomimo falochronów portowych wokół, fale zalewają tę promenadę w wielu miejscach. W oddali po prawej stronie widać terminal promowy i promy do Francji. Tam jest 9 stanowisk dla tych promów. Ale właśnie i to za mało. I to jest ta zła strona mieszkania w tym miejscu, o którym piszę.
To, że dojazd do portu przebiega przez miasto (za tymi budynkami po lewej stronie zdjęcia ale jest też drugi wjazd, za białym klifem w centrum zdjęcia), to jeszcze można znieść. Ale jednak nie zawsze. I takie były właśnie tutaj ostatnie dni. W ten poniedziałek był dzień wolny od pracy w GB. I się zaczęło już w czwartek wieczorem. Czyli, kilometry ciężarówek i samochodów na autostradzie dojazdowej do Dover i w samym mieście. Od jakiegoś czasu jest zrobiona specjalna sygnalizacja świetlna u rogatek Dover, gdzie można ciężarówki zatrzymać na autostradzie, nie blokując miasta. I to jakoś działa. Ale przestaje nawet, gdy tych samochodów jest aż tyle, co właśnie w ostanie dni. Pozostało mi więc chodzić pieszo, gdyż jakikolwiek ewentualny mój wyjazd samochodem spod domu, łączyłby się z czekaniem w tych sznurach samochodów wszędzie. Poszedłem więc sobie pieszo na tę promenadę w ten piękny słoneczny sobotni dzień.
Dobrze to zdjęcie otworzyć w osobnej zakładce i powiększać, jak trzeba (wystarczy na nim kliknąć). Nie wszystko tak od razu na nim widać. Trzeba się przypatrzeć bliżej. Idąc od strony portu, czyli od prawego końca tego długiego szarego apartamentowca, było wszystko jak należy. Ale gdy usiadłem w pewnym momencie na ławce, tak sobie kontemplując, zauważyłem grupę młodych Muzułmanów idących tą promenadą. Zwróciłem uwagę, jak świetnie byli ubrani, pomimo tego, że dziewczyny miały na głowie te swoje chusty, różnokolorowe. Ok, przeszli. Ale po paru minutach minęła mnie następna taka grupa. Wtedy pomyślałem po raz pierwszy to, co jest w tytule tego tekstu. Gdy po jakimś czasie przeszła obok mnie jeszcze jedna muzułmańska grupa, zrobiło mi się jeszcze bardziej dziwnie jednak. Pomimo jakże urokliwego przecież miejsca i słońca, tak bardzo w tym roku wyczekiwanego, gdyż właśnie dopiero teraz pokazują się i to tak, co nieco tylko, słoneczne dni, gdzie tutaj na wybrzeżu jednak zawsze było ich więcej i wcześniej, pomyślałem, że ten świat, europejski, jaki znam, odchodzi, po prostu. To, co widziałem w Londynie na jesieni ubiegłego roku, gdy znalazłem się wieczorową porą na Oxford Street i w londyńskim Soho, przeszło najśmielsze moje wyobrażenia. Pisałem o tym i pokazywałem zdjęcia. Gdy na tej głównej ulicy Londynu, ponad połowa mijanych osób, to byli Muzułmanie. Tak samo było w ogródkach kawiarnianych i restauracyjnych mijanych tam przeze mnie. Ba, po ulicy co rusz mijały mnie riksze. Tak, takie same, jak w Indiach, czy Pakistanie, czy innych miastach Azji. Nie było mnie w tym miejscu Londynu długo. Dlatego, to, co zobaczyłem, ta zmiana, zrobiła jednak na mnie wrażenie. A teraz, okazuje się, że nie, nie tylko Londyn. Poza Londynem dzieje się podobnie.
Dlaczego w ogóle zdecydowałem się, że o tym napiszę i pokażę? Proszę się przypatrzeć temu zdjęciu u góry, a najlepiej właśnie otworzyć go w nowej zakładce przeglądarki i go powiększyć. Na promenadzie jest widoczna grupka mężczyzn. To młodzi Muzułmanie. Na plaży, z prawej strony, następna grupa Muzułmanów. Ale najważniejsze to to, gdzie stoją ci Muzułmanina na promenadzie. A właściwie nie oni ale tych kilka dziewczyn i chłopak, których nie widać, a są na wysokości właśnie tej grupy Muzułmanów, tylko po przeciwnej stronie tej promenady. Gdy się przypatrzy dokładnie, jedna z tych dziewczyn stoi w białej chuście na głowie, a obok niej na betonie leży kocyk. Czwórka dziewczyn i chłopak, gdy w tamtym miejscu ich mijałem, klęczeli na dywanikach i w pokłonie, modlili się. Nie pomyślałem o tym od razu ale gdy już oddaliłem się, odwróciłem się i to zdjęcie jednak musiałem zrobić.
W niedzielę byłem w Canterbury. Z uwagi na ten długi weekend, gdy zwykle to miasto i tak jest oblegane, jak Kraków, gdyż Canterbury to taki właśnie Kraków w GB, ludzi było jeszcze więcej. I znalazłem się wieczorem w tamtejszym pubie. I jednak poczułem się lepiej. Okazało, się, że Europa jeszcze żyje. Pub wypełniony szczelnie i ani jednego Muzułmanina. Co jest zrozumiałym skoro, jak wiemy, mają zabronione picie alkoholu. Ale też, kto wie, czy w niedalekiej już przyszłości, takie miejsca i kościoły, jak będą jeszcze otwarte, pozostaną jedynymi miejscami prawdziwie europejskiego życia.
Ale tych pejzaży nikt nie jest w stanie nam zabrać. Czy to w Polsce, czy gdziekolwiek indziej. Chociaż?
________
tagi: dzien niecodzienny
![]() |
cbrengland |
28 maja 2024 07:15 |
Komentarze:
![]() |
Paris @cbrengland |
28 maja 2024 07:53 |
Coz,...
... w Warszawie tez duzo ,,pSZyjezdnyH,, !!!
Zdecydowanie wiecej niz w zeszlym roku,... no i rzeczywiscie tak juz jest i bedzie, a nawet jeszcze bardziej,... ale przeciez to co ,,mamy i widzimy,, nie dzieje sie ,,samo przez sie,,...
... ,,nasza wadzunia,, tak sobie wlasnie ,,struga robote i zapewnia pelne koryto,,.
Czas najwyzszy PRZESTAC UDAWAC, ze jest inaczej, bo cale ZLO gotowala i gotuje nam ,,nasza wadzunia,,... na zywca i na bezczela.
Bez wzgledu na to ROBMY SWOJE.
![]() |
zkr @cbrengland |
28 maja 2024 07:59 |
"+"
Czytales "Oboz swietych"? Wlasnie skonczylem. Makabra. Ksiazka pisana 50 lat temu...
![]() |
cbrengland @zkr 28 maja 2024 07:59 |
28 maja 2024 14:59 |
Zobaczę, dzięki
________
![]() |
cbrengland @Paris 28 maja 2024 07:53 |
28 maja 2024 15:01 |
Jak widzisz, ja już "całą gębą" jestem za granicą. Ale w Polsce niestety, to samo. Wolę jednak być tutaj
_________
![]() |
MZ @zkr 28 maja 2024 07:59 |
28 maja 2024 18:15 |
"Sire" też powla na kolana.
![]() |
Paris @cbrengland 28 maja 2024 15:01 |
28 maja 2024 22:27 |
Mimo wszystko...
... to u nas, to jeszcze WCIAZ nie to samo, co w takiej Francji czy u Ciebie w Anglii,... choc moze sie tak wydawac !!!
Swiadomosc wsrod ,,ciemnego luda,, polskiego rosnie,... a i ,,pSZyjezdni,, czuja respekt.
![]() |
cbrengland @Paris 28 maja 2024 22:27 |
28 maja 2024 23:12 |
Mimo wszystko, wolę to oglądać z oddali już.
I wiesz, gdy ostatnio zobaczyłem relację ze spotkania prezydenta Dudy, gdzieś w Polsce powiatowej i jak gadał o sukcesie Polski z tego, że weszła do Unii Europejskiej i w ogóle, jak w Polsce jest dobrze, miałem wrażenie "powtórki z rozrywki", gdy tak mówił Edward Gierek i jemu podobni. Wtedy ta dobroć była w Moskwie, dzisiaj jest w Brukseli i Waszyngtonie. Zauważ, że to są ci sami ludzie, którzy rządzą Polską, co wtedy. To tylko następne pokolenia i inny język i bardziej kolorowo. Ale cel ten sam. A nawet właśnie, jeszcze bardziej. Ja co do tego nie mam już zupełnie żadnych złudzeń. We Francji, katolickiej, jak by nie było Francji, rozpoczęto przygotowania do wprowadzenia prawa do eutanazji. "Karawana jedzie dalej" i stale.
_______