-

cbrengland : krzysztof feliks bekiersz - moja historia

Gitara z mszą świętą

A czy aby nie powinno być odwrotnie w tym tytule?

Co za różnica dla wielu już teraz. Tutaj w tym kraju tak to właśnie jest. Ba, jest jeszcze lepiej w kościołach, bo jest ta gitara i inne instrumemty i są śpiewy i pełny fun, tylko nie ma już mszy świętej w tych ich kościołach państwowej religii, czyli religii premiera tego kraju, bo on przewodniczy tej imprezie. Tak to jest skonstruowane. A jak potężną siłą ducha i materii był Kościół Katolicki na tej wyspie, można przeczytać w wielu źródłach, jeszcze, a i co rusz natrafia się na pozostałości tej potęgi, gdy natrafia się na ruiny klasztorów, czy widzi kościoły, które nie zostały zniszczone, a jedynie przerobione na te kościóły premiera.

A co w nich jest, można się przekonać będąc nawet w Westminster Abby w Londynie, gdzie ostatnio wyszedłszy z tego nieszczęsnego koncertu, o którym pisałem niedawno w komentarzu, się znalazłem. Tam nie ma już ducha. Jest atrakcja turystyczna pod czujną kontrolą służb, bo, by wejść do środka, przeszedłem kontrolę prawie taką, jaka jest na lotniskach. A trafiłem z deszczu pod rynnę,  bo właśnie rozpoczął się koncert organowy. Gdy do tego przejrzałem program tego koncertu, już wiedziałem, że długo nie będę w tym miejscu. Bo poza utworem Mendelssohna (nie ma dobrej muzyki romantycznej na organy, one się po prostu nie nadają do niej), cała reszta, to były bzdety kompozytorów angielskich, czego już w ogóle się nie da słuchać, tzn nie tylko na organy ale w całości, bo oni nie mają kompozytorów, nawet Jerzego Fryderyka Haendla musieli sprowadzić. Koszmaru dopełniło brzmienie tych organów. Nędza, to powiedzieć nic.

Po pierwszym, na szczęście krótkim utworze, wyszedłem stamtąd. Poszedłem do Katedry Westminster. Bo jest Westminster Abby i jest Katedra Westminster, katedra katolicka wybudowana z początkiem XX wieku. Czyli ukradziono ikonę katolicką, by potem zezwolić na zbudowanie katedry katolickiej po stuleciach. Tam, gdy wszedłem, tak, jak stałem, bez żadnej kontroli, znalazłem atmosferę, tę właściwą, naszą, ciszę i modlitwę, pomimo obecności wielu, ku mojemu zaskoczeniu, zarówno turystów, jak i osób, które przyszły do kościoła. Czyli? Jednak jeszcze jesteśmy. Nawet w Londynie.

Ale jak długo jeszcze? A jak długo nie tylko w Londynie ale i nawet w Polsce? Bo się dzieje. Dzieje się dużo i szybko, tak, jakby nas Katolików chciano definitywnie zamknąć, czyli zamknąć im może nie tylko usta lub doprowadzić do jakiejś konfrontacji.

W tym tekście poniżej Roberto de Mattei wspomina o gitarze na mszy świętej właśnie. Tak, bo to jest tak samo, jak z tą nie nadającą się na organy muzyką romantyczną. W Wielkanoc uczestniczyłem w polskiej mszy świętej tutaj na mojej wsi. I byłem zdruzgotany, pomimo naprawdę pełnego kościoła polskich wiernych. Tak, to wspaniale, że jest mały polski zespół kameralny, skrzypce, wiolonczela, gitara i kilkoro śpiewających ale nie, nie podczas mszy świętej.

 

Roberto de Mattei: Najgorsza schizma, jaką świat dotąd widział

https://www.m.pch24.pl/roberto-de-mattei--najgorsza-schizma--jaka-swiat-dotad-widzial,68102,i.html

4 lutego 2019 roku w Abu Zabi papież Franciszek i wielki imam Al-Azharu, Ahmad el-Tajeb podpisali dokument „O ludzkim braterstwie dla pokoju światowego i współistnienia”. Deklaracja zaczyna się w imię Boga, który – jeśli ma być Bogiem wspólnym wszystkim – nie może być niczym innym, jak tylko Allahem muzułmanów. Bóg chrześcijan jest w rzeczywistości jeden pod względem natury, ale w trzech Osobach boskich, równych i odrębnych: Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Od czasów Ariusza Kościół zwalczał antytrynitarian i deistów kwestionujących lub odrzucających tajemnicę, która dla chrześcijan jest największą. Islam – wprost przeciwnie – odrzuca ją ze zgrozą, jak sura „O szczerości wiary” głosi: „On – Bóg Jedyny, Bóg Wiekuisty! Nie zrodził i nie został zrodzony! Nikt Jemu nie jest równy!” (Koran 112,2-4).

W rzeczywistości w deklaracji z Abu Zabi cześć nie jest ani oddawana Bogu chrześcijan, ani bogu islamu, ale świeckiemu bóstwu, „ludzkiemu braterstwu”, które „obejmuje wszystkich ludzi, jednoczy ich i czyni równymi”. Nie mamy tutaj do czynienia z duchem Asyżu – który w swoim synkretyzmie rozpoznaje prymat wymiaru religijnego nad wymiarem sekularnym – ale z afirmacją indyferentyzmu.

W żadnym punkcie tak naprawdę nie wspomina się fundamentalnej metafizyki wartości pokoju i braterstwa, ale nieustannie się do nich nawiązuje. Dokument ten, kiedy stwierdza, że „pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką stworzył istoty ludzkie”, nie wyraża ekumenizmu potępionego przez Piusa XI w Mortalium animos (1928 r.), ale indyferentyzm potępiony przez Leona XIII w encyklice Libertas praestantissimum (20 czerwca 1888 r.), który definiuje jako doktrynalny system uczący, że „każdemu wolno albo wyznawać religię jaką mu się podoba, albo też nie wyznawać żadnej”.

W deklaracji z Abu Zabi chrześcijanie i muzułmanie podporządkowują się podstawowej zasadzie masonerii, zgodnie z którą wartości rewolucji francuskiej, jakimi są wolność i równość, powinny znaleźć swą syntezę i realizację w powszechnym braterstwie. Ahmad el-Tajeb, który wraz z papieżem Franciszkiem sporządził ten tekst, jest dziedzicznym szejkiem Bractwa Sufich Górnego Egiptu, a w islamskim świecie Al-Azhar i uniwersytet, którego jest rektorem, charakteryzuje się tym, że proponuje ezoteryzm suficki jako „wprowadzający most” pomiędzy wschodnią a zachodnią masonerią (por. Gabriel Mandel, Federico II, il sufismo e la massoneria, Tipheret, Acireale 2013).

Dokument ten w uporczywy i powtarzalny sposób wzywa „przywódców świata, a także architektów polityki międzynarodowej i gospodarki światowej (...), intelektualistów, filozofów, osobistości religijne, artystów, przedstawicieli mediów oraz ludzi kultury w każdym zakątku świata”, by usilnie starali się „o upowszechnienie kultury tolerancji i współistnienia w pokoju”, wyrażając „mocne przekonanie, że autentyczne nauki religii zachęcają nas do trwania zakorzenionymi w wartościach pokoju; do obrony wartości wzajemnego zrozumienia, braterstwa ludzkiego i harmonijnego współistnienia”.

Wartości te, jak podkreśla dokument, to „podstawy zbawienia dla wszystkich”. Stąd „Kościół katolicki i Al-Azhar proszą, aby niniejszy dokument stał się przedmiotem badań i refleksji we wszystkich szkołach, uniwersytetach i instytucjach formacyjnych, pomagając w ten sposób wychowywać nowe pokolenia, które przyniosłyby dobro i pokój innym, a na całym świecie były obrońcami uciskanych i naszych najmniejszych braci i sióstr”.

11 kwietnia w Domu św. Marty w Watykanie dokument z Abu Zabi został przypieczętowany symbolicznym gestem. Franciszek położył się na ziemi przed trzema przywódcami z Sudanu i pocałował ich stopy, błagając o pokój. Gest ten powinien być oceniany nie tyle jako znak tego, co potwierdza: poddania Kościoła potęgom politycznym, ale jako znak tego, co neguje: jako odrzucenie królowania Pana Jezusa Chrystusa. Ten, który reprezentuje Chrystusa, na którego imię zgina się każde kolano w niebie i na ziemi (Flp 2,10), musi przyjmować hołd ludzi i narodów, a nie składać hołd komukolwiek.

Rozbrzmiewają tutaj słowa Piusa XI z encykliki Quas primas (1925 r.): „O, jakiegoż zażywalibyśmy szczęścia, jeżeliby poszczególni ludzie i rodziny, i państwa pozwoliły się rządzić Chrystusowi. Wówczas to wreszcie – że użyjemy słów, które poprzednik nasz Leon XIII przed 25 laty do wszystkich biskupów wypowiedział – będzie można uleczyć tyle ran, wówczas to będzie nadzieja, że prawo dawną powagę odzyska, miły pokój znowu powróci, z rąk miecze i broń wypadną, gdy wszyscy chętnie przyjmą panowanie Chrystusa i posłuszni Mu będą, a każdy język wyznawać będzie, że Pan nasz, Jezus Chrystus, jest w chwale Boga Ojca”.

Gest, jaki zrobił papież Franciszek w Domu św. Marty neguje także wspaniałą tajemnicę: Wcielenia, Męki i śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa, jedynego Zbawiciela i Odkupiciela ludzkości. Poprzez zakwestionowanie tej tajemnicy zostaje zakwestionowana zbawcza misja Kościoła – wezwanego do ewangelizacji i cywilizowania świata. Czy Synod Amazoński, który odbędzie się w październiku, okaże się nową fazą w tym odrzuceniu misji Kościoła, które jest także odrzuceniem misji Namiestnika Chrystusowego? Czy papież Franciszek uklęknie przed przedstawicielami tubylczych ludów? Czy poprosi ich, by wnieśli do Kościoła swoją plemienną mądrość, której są nosicielami?

To, co jest pewne, to fakt, że trzy dni później – 15 kwietnia – katedrę Notre Dame (będącą opisowym wyobrażeniem Kościoła) ogarnęły płomienie, które pochłonęły iglicę, pozostawiając nietknięte fundamenty. Czy nie oznacza to, że mimo zawalenia się samej góry Kościoła, jego Boża struktura trwa i nic nie będzie w stanie tego zniszczyć?

Tydzień później inne wydarzenia wstrząsnęły opinią publiczną. Seria ataków terrorystycznych, wywołanych przez wyznawców tej samej religii, której papież Bergoglio się poddaje, zamieniła Wielkanoc Zmartwychwstania w dzień Męki Kościoła powszechnego, przynosząc 310 ofiar śmiertelnych i ponad 500 rannych. Nim pochłonął ciała, ogień pochłonął złudzenia tych katolików, którzy przy akompaniamencie oklasków i gitar intonują „Alleluja”, gdy Kościół doświadcza swego Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty.

Ktoś może zaprotestować, że terroryści ze Sri Lanki, nawet jeśli byli muzułmanami, nie reprezentują islamu. Jednak nawet imam z Al-Ahzar, który podpisał dokument o pokoju i braterstwie, nie reprezentuje całego islamu. Z drugiej strony papież Franciszek z pewnością reprezentuje Kościół katolicki. Ale jak długo?

Nie ma prawdziwego braterstwa poza tym, co nadprzyrodzone, a co nie jest wynikiem relacji między ludźmi, ale pochodzi od Boga (1 Tes 1,4-5). Tak samo nie ma możliwości pokoju poza pokojem chrześcijańskim, gdyż źródłem prawdziwego pokoju jest Chrystus, Wcielona Mądrość, który „zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy są blisko (Ef 2,17). Pokój to dar Boga, przyniesiony ludziom przez Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i Pana nieba i ziemi. Założony przez Niego Kościół katolicki jest najwyższym depozytariuszem pokoju, gdyż jest on strażnikiem prawdy, a pokój ufundowany jest na prawdzie i sprawiedliwości.

Neomodernizm, głęboko zakorzeniony na samej górze Kościoła, głosi fałszywy pokój i fałszywe braterstwo. Ale fałszywy pokój sprowadza wojnę na świat, tak jak fałszywe braterstwo sprowadza schizmę, która jest wojną wewnątrz Kościoła. Św. Luigi Orione przewidział to wszystko w dramatyczny sposób 26 czerwca 1913 roku: „Modernizm i semimodernizm nie mogą trwać – wcześniej czy później doprowadzi to do protestantyzmu albo schizmy w Kościele, która będzie najgorszą, jaką świat dotąd widział” (Pisma, t. 43, s. 53).

Roberto de Mattei

Źródło: rorate-caeli.blogspot.com

Tłum. z j. angielskiego: Jan J. Franczak



tagi: kościół 

cbrengland
11 maja 2019 09:07
10     2211    8 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

kalixt @cbrengland
11 maja 2019 11:00

To prawda, ze o Westminster Abbey slyszal chyba kazdy, kto choc raz byl w Londynie, a wielu ludzi, nawet tych mieszkajacych w UK, nie slyszalo o katolickiej katedrze Westminster.

Gdy bylem tam po raz pierwszy, a traflem akurat na Msze sw., nie bylo tam prawie w ogole ludzi bialych. Moze wiec to Murzyni (wolno jeszcze uzywac tego slowa?) sa przyszloscia Kosciola? Przynajmniej w UK tak to wyglada. Bardzo mi sie zreszta podobali – wszyscy bardzo odswietnie ubrani, panowie w smokingach (sic!), panie w kapeluszach - a nie odbywal sie tam zaden slub czy podobna uroczystosc, po prostu regularna Msza swieta.

Natomiast co mnie jednak nieco zasmucilo, to puste konfesjonaly. W UK ksieza juz rzadko kiedy spowiadaja, a do Komunii sw. przystepuje kazdy, kto chce. Znam polskiego proboszcza, ktory wspominal, ze gdy w UK przejal probostwo po brytyjskim ksiedzu i wszedl do konfesjonalu, zaplatal sie w pajeczyny i pogryzly go pajaki.

zaloguj się by móc komentować

cbrengland @kalixt 11 maja 2019 11:00
11 maja 2019 11:53

Dziękuję za wsparcie w temacie ☺

Tak powinniśmy zacząć opowiadać o tym imperium, nie inaczej. Jak i na czym wyrosło. Bo coraz bardziej wszystko wskazuje na to, że na bogactwie Kościoła Katolickeigo i to zarówno w sensie materialnym, jak i duchowym. Bo zabito ducha właśnie.

Dzisiaj już nikt rozumny temu nie zaprzeczy. A wizyta w Anglii, taka, o jakiej niejednokrotnie już wspominałem w komentarzach, czyli, właśnie w miejscach poza szlakami turystycznymi i nie na 5min, na każdym zrobi wrażenie, co można z ludzi zrobić, jak "wychować". A z drugiej strony zrobi wrażenie, jak pięknym krajem jest Brytania.

zaloguj się by móc komentować

Matka-Scypiona @cbrengland
11 maja 2019 12:45

Naprawdę cierpie fizycznie i duchowo gdy do mszy przygrywa gitara. To nie jest instrument do świątyni Boga. Sami kapłani nie rozumieją tego najcudowniejszego misterium...

zaloguj się by móc komentować

pink-panther @cbrengland
11 maja 2019 12:53

W nas odbywa się operacja na mózgach ludzi młodych. Kiedy "gra gitara", wiadomo , że NIE będą śpiewane STARE PIEŚNI tylko jakieś wypociny i dziewczyny w miniówach KONIECZNIE będą czytały i śpiewały od ołtarza mimo, że dobrze wykształceni ministranci siedzą obok. A starsi wierni stoją i przeczekują te "występy artystyczne" w milczeniu i pocieszają się, że "to przyciąga młodzież do Kościoła". Ale chyba NIE przyciąga.

zaloguj się by móc komentować

Sinistram @cbrengland
11 maja 2019 12:59

Gitara to protestantyzacja kościoła katolickiego, protestanci mają przygotowane pioseneczki o Jezusie i większość tej odnowionej duchem gawiedzi bierze od nich inspiracje. Zauważ, że gitarianie nie mają w swoim repertuaże pioseneczek maryjnych. Wszystko to pieśni o Jezusie i duchu świętym. Wielki kontrast, zamiast ludu śpiewem i modlitwą rozmawiającego z Bogiem przy pomocy księdza, mamy rewolucyjną młodzieżowkę która knebluje ludzi narzucając im swoje piosenki. 

Już tydzień po wielkanocy, w naszym kościele nie uświadczyłbyś pan ani jednej wielkanocnej pieśni. Dziewczyny z gitarami i chłopak grający na parapecie ,,uświetnili" mszę po swojemu. W spojrzeniach zdruzgotanych staruszek widziałem przerażenie. Ostatnia pioseneczka trwała dwie minuty i wtedy z babuleńkami przeprowadziliśmy kontratak.   Zaśpiewaliśmy razem Otrzyjcie już łzy płaczący... i świat znów był piękny. Starsze panie mnie wyściskały przy wyjściu ;) 

-Dziękuję - powiedziała jedna z nich

-wiesz, chociaż jedną normalną pieśń mogły te dziewczyny zaśpiewać. Chociaż na komunię. 

 

zaloguj się by móc komentować

stanislaw-orda @cbrengland
11 maja 2019 18:34

Franciszek to odpowiedź masonerii w KR-K na próbę rekonkwisty podjętą przez  Benedykta XVI.

 

zaloguj się by móc komentować

Maryla-Sztajer @cbrengland
11 maja 2019 19:03

Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie.

1 List do Tessaloniczan 

.

 

zaloguj się by móc komentować

Tytus @cbrengland
12 maja 2019 09:15

Palący się i spadający dach w Notre Dame zniszczył "stoliczek posoborowy", natomiast ołtarz pozostał nietknięty. Przypadek? 

Dzięki wielkie za ten tekst!

zaloguj się by móc komentować

syringa @Sinistram 11 maja 2019 12:59
12 maja 2019 15:33

WIelkie dzieki -wlasnie tak. Trzeba reagowac.

I ja tez to robie

"W Poniedziałek Wielkanocny wyjątkowo wybraliśmy się na Mszę Sw. o 18.00 do kościoła M>B Wspomożycielki Wiernych   w X .

Była to Msza św z towarzyszeniem śpiewu (p Organistka.)

Nie mam pretensji do jej jakże skromnych umiejętności technicznych i jakości instrumentu: można chwalić Boga także ”ubogimi” środkami, choć trochę dziwię się, ze parafii w „bogatym” X  nie stać na coś ambitniejszego.

Ale dlaczego pozwala się bezkarnie masakrować się pieśni kościelne ?

Śpiewy Wielkanocne to najstarsze polskie pieśni kościelne Gdy je śpiewam myślę o tych wielu pokoleniach Polaków którzy je śpiewali przede mną.

A ona bezkarnie zmieniała ich rytm i często frazę melodyczna (np. W cudownej XVwiecznej „Chrystus zmartwychwstan jest”

A z kolei w pięknej radosnej pieśni „otrzyjcie już lzy płaczący”, która jest najprawdziwszym POLONEZEM (z charakterystycznym „ukłonem” po frazie -fatalnie zmieniła rytm i już nic z poloneza nie zostało.

To samo z „Kyrie”: amatorsko -”autorska polka” i w rytm polki grana, -a przecież jest Hymn Przebłagalny!, czy z „Gloria” -wszystko grała za szybko.

 

TU dochodzimy do kryzysu śpiewów liturgicznych, który zaczął narastać po Soborze. Czyż nie może owa kobitka korzystać z bogatych i jakże wspaniałych wzorców Chorału Gregoriańskiego -jakże wspaniałego skarbca Kościoła - tylko koniecznie musi „po swojemu” a nieudolnie zrobić „autorska” wersje? Toż to najprawdziwsza desakralizacja Mszy sw -te „wesołe nutki” w „Panie Zmiłuj się nad nami”

„Katholikos” -znaczy powszechny. I dawniej mialam poczucie tego uniwersalizmu, bo będąc gdziekolwiek na świecie -mogłam wspólnie ze wszystkimi śpiewać stale części Mszy sw -choralu.

Teraz wystarczy pójść do sąsiedniej parafii, ba! Nawet w obrębie tej samej - tylko być np. na „mszy młodzieżowej” by nie znać melodii Kyrie czy Gloria

 

Horrendum po prostu! Ale dlaczego nikogo poza mną to nie razi????

 

Z wyrazami szacunku

 

Wyslalam do Proboszcza (dostalam odpowiedz- niezadowalajaca) a takze do Kurii.

Odpisali ze sie zajma.

NIe wiem

ALe kropla drąży skałę

zaloguj się by móc komentować

Paris @cbrengland
12 maja 2019 16:51

Odkad wrocilam...

... z Francji - to juz poltora roku - nie moge slowa zlego powiedziec na przebieg mszy swietych w mojej rodzinnej parafii, tu pod Warszawa... a odkad jest nowy proboszcz - bez mala rok - to msze sa piekne, kazanie zawsze przygotowane... pani organistka takze przygotowana - wiec na 99%  do mojej parafii  "nowinki muzyczno-liturgiczne"  nie zawitaja...

... w tej kwestii parafianie sa wyjatkowo zgodni... ZERO  udziwnien i  "nowoczesnosci"... proboszcz tez nie jest z tych idacych "z postepem"... tak wiec jak narazie msza swieta jest dla mnie przezyciem duchowym... i oby tak jak najdluzej zostalo...

... czego Tobie Krzysiu, a takze wszystkim Rodakom tam na obczyznie, w dalekim Londynie - zycze z serca.

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować